W czasie targów książki na dworcu głównym w Szczecinie córka kupiła mi za złotówkę książkę
pt. "Od Stecówki do Łaby". Autorem jest uczestnik walk 10 pułku piechoty Stefan Ways, na początku publikacji znajduje się przedmowa gen. bryg. Józefa Urbanowicza.
Książka ukazuje klimat z jakim formował się 10 pułk piechoty Wojska Polskiego. To mały wycinek z historii widziany oczyma autora, wówczas podporucznika Wojska Polskiego, akacja rozpoczyna się wiosną 1944 roku we wsi Stecówka na Ukrainie. Do tej jednostki poborowi przybywali z zachodniej Ukrainy, gdzie znajdowało się dużo skupisko ludności polskiej.
Zmobilizowani byli przez radzieckie "wojennokomitety " Zgłaszali się tez ochotnicy całymi rodzinami, z mężem szła żona oraz ojciec z małoletnim synem. Na tym terenie ludność ukraińska nie zawsze była pozytywnie nastawiona do Polaków jak i Wojska Polskiego, pułk był również nękany przez bandy UPA. Podczas formowania pułku z uwagi na straty w kampanii wrześniowej jak i wyjście armii generała Andersa kadrę dowódczą stanowili oficerowie radzieccy pochodzenia polskiego oraz oficerowie i podoficerowie z kampanii wrześniowej.
W książce są wzmianki o stosunkach polskiego podziemia do żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego po wejściu na tereny polskie. W dalszej części książki znajdujemy opisy walk o Warszawę, na Wale Pomorskim i zdobycie Kołobrzegu oraz forsowaniu Odry , nie zapominając o udziale w tych walkach kompanii karnych. Po demobilizacji pułku zmieniał się stan osobowy i został on przemianowany na samodzielny zmotoryzowany Pułk KBW. Po epilogu znajduje się pełna obsada personalna na stanowiskach dowódczych i sztabowych opisywanego pułku oraz lista odznaczonych żołnierzy i poległych wraz z datami i miejscami.
Ponadto w książce znajdują się zdjęcia zrobione podczas rożnych uroczystości i wydarzeń między innymi z "zaślubin z morzem" oraz kopie map sztabowych z różnych potyczek.
Książka została wydana w roku 1962 czyli w okresie niesprzyjającym tego typu publikacją i panującej cenzurze, mimo to autorowi udało się przemycić wiele informacji, który w ówczasnych latach na ogół bywały przemilczany lub spychane na dalszy plan. Polecam, warto ją przeczytać i dołączyć do domowej biblioteczki.
piątek, 27 września 2013
sobota, 14 września 2013
Militarna strona korowodu....
Jak co roku uwieńczeniem święta wina był korowód winobraniowy. Nie zabrakło Bachusa i winiarzy , dzieci, przebierańców wszelkiej maści. Jednak ja szczególną uwagę zwróciłem na żołnierzy i ich "maszyny".
Ot takie przypomnienie lat spędzonych w zasadniczej służbie wojskowej. Za moich czasów mawiało się ,że chłopak staje się mężczyzna dopiero po odbyciu zasadniczej służby wojskowej. Może to jest w tym ziarno prawdy bo gdzie jak gdzie ale w wojsku człowiek uczył się samodzielności w tempie błyskawicznym.Po pożegnaniu z rodzina i kolegami często zakrapianym alkoholem, łzami mamy i dziewczyny jak kto takowa posiadał człowiek witał się z gościnnymi progami jednostki wojskowej. Trzeba było jeszcze rozstać się z długimi włosami i cywilnymi ciuchami wtedy modne były spodnie "dzwony" takie z szerokimi nogawkami .
Kto nie pamięta sprzątania rejonów , kto nie wie co to niezbędnik , który ginął w niewyjaśnionych okolicznościach zawsze "kotom" . Kot dla tych co to w wojsku nie byli to młody żołnierz i w przeciwieństwie do tych zwierząt wcale nie był traktowany ulgowo można by rzec ,że bywał zagłaskiwany pod włos czyli zamęczany przez starszych kolegów. A te szałowe posiłki wszystko smakowało, o wybrzydzaniu w stylu to lubię a tego nie jadam zapominało się już po kilku dniach spędzonych na wojskowym wikcie.
Pamiętam owijanie nóg onucami skarpetki można było nosić po tak zwanej "unitarce" czyli po półrocznej służbie.
Skarpety były na stanie ale kocisko musiało nauczyć się owijać kończyny dolne onucami dla ułatwienia objaśniam, iż onuce to kawałki materiału ale czy to była flanela czy co innego nie pamiętam.
W każdym razie mimo wszystko po latach łezka się w oku kręci na widok wojskowych mundurów. Ja swoje dwa lata odsłużyłem w wojskach chemicznych jako kierowca BRDM .
Oto kilka fotografii z przemarszu żołnierzy w dzisiejszym korowodzie .
Ot takie przypomnienie lat spędzonych w zasadniczej służbie wojskowej. Za moich czasów mawiało się ,że chłopak staje się mężczyzna dopiero po odbyciu zasadniczej służby wojskowej. Może to jest w tym ziarno prawdy bo gdzie jak gdzie ale w wojsku człowiek uczył się samodzielności w tempie błyskawicznym.Po pożegnaniu z rodzina i kolegami często zakrapianym alkoholem, łzami mamy i dziewczyny jak kto takowa posiadał człowiek witał się z gościnnymi progami jednostki wojskowej. Trzeba było jeszcze rozstać się z długimi włosami i cywilnymi ciuchami wtedy modne były spodnie "dzwony" takie z szerokimi nogawkami .
Kto nie pamięta sprzątania rejonów , kto nie wie co to niezbędnik , który ginął w niewyjaśnionych okolicznościach zawsze "kotom" . Kot dla tych co to w wojsku nie byli to młody żołnierz i w przeciwieństwie do tych zwierząt wcale nie był traktowany ulgowo można by rzec ,że bywał zagłaskiwany pod włos czyli zamęczany przez starszych kolegów. A te szałowe posiłki wszystko smakowało, o wybrzydzaniu w stylu to lubię a tego nie jadam zapominało się już po kilku dniach spędzonych na wojskowym wikcie.
Pamiętam owijanie nóg onucami skarpetki można było nosić po tak zwanej "unitarce" czyli po półrocznej służbie.
Skarpety były na stanie ale kocisko musiało nauczyć się owijać kończyny dolne onucami dla ułatwienia objaśniam, iż onuce to kawałki materiału ale czy to była flanela czy co innego nie pamiętam.
W każdym razie mimo wszystko po latach łezka się w oku kręci na widok wojskowych mundurów. Ja swoje dwa lata odsłużyłem w wojskach chemicznych jako kierowca BRDM .
Oto kilka fotografii z przemarszu żołnierzy w dzisiejszym korowodzie .
niedziela, 1 września 2013
74 rocznica wybuchu II Wojny Światowej …
Wybrałem się z aparatem na
uroczystości związane z 74 rocznica wybuchu II Wojny Światowej w
Zielonej Gorze. Kiedy wybuchła wojna mój ojciec miał zaledwie rok
a ja urodziłem się dwadzieścia parę lat później. Tematyką
wojenną interesuję się można by rzec od zawsze ,czytam prawie
wszystko o tych mrocznych wydarzeń co wpadnie mi w ręce. Jednak
ciesze się ,że dane mi było urodzić się i żyć w czasach kiedy
wojna w moim kraju to tylko straszliwe wspomnienie. Na świecie co
rusz wybuchają konflikty zbrojne i niosą za sobą morze łez ,
zniszczeń i cierpienia.
Parady wojskowe są piękne ale życzę
sobie i wszystkim ludziom na świecie by żołnierze tylko paradowali
przy dźwiękach orkiestry a nie przelewali krwi na polu bitwy.
piątek, 30 sierpnia 2013
Wizno 1939 wydanie drugie poprawione
Każdy naród ma w swojej historii bitwę, która otoczona jest swoistą legendą. W Polsce jest to bitwa pod Wizno nazwana „Polskie Termopile” ze względu na spektakularne działania polskich żołnierzy porównywalne do bohaterskich greków. Również ja byłem uczony w szkole o tym, że całość wydarzeń wyglądała tak , a nie inaczej, jednak ostatnio natrafiłem w sierpniowo- wrześniowym wydaniu Focus Ekstra na artykuł „Wizna 1939 wydanie II poprawione” , którego autorem jest białostocki dziennikarz Piotr Biziuk. Autor przedstawia kontrowersyjną książkę wykładowcy Uniwersytetu Białostockiego , doktora historii Tomasza Wesołowskiego. Naukowiec zadaje wiele „niewygodnych” pytań i draży temat, powoli obalając legendę pokoleń. Czy ktoś zastanawiał się jak zginął legendarny obrońcą Wizny? Oficjalnie mówi się o samobójstwie, autor książki wskazuje rozbieżne relacje żołnierzy na temat śmierci kapitana Raginisa. Mówi się o tym, ze Raginis rozerwał się granatem, zastrzelił z broni palnej, w latach 80. długo po wojnie mówiono o tym, ze zastrzelili go jego podkomendni. Jak można zauważyć nie ma jednej wersji dalszych losów Raginisa, a nawet nie ma możliwości wykonania sekcji w celu ich ustalenia, bo miejsce pochówku także nie jest do końca pewne. Doktor wskazuje także błędy w kalkulacjach co do ilości żołnierzy, w wielu dokumentach możemy znaleźć wiele sprzecznych informacji. Ile osób jest ofiarami Wizny? Przedstawiona książka wywołała swoistą burze w internecie, ponieważ podważa ona wieloletni mit, czytamy o dezercjach, niesubordynacji i strachu, czyli wszystkim co powinno być obce żołnierzowi porównywanemu w literaturze wręcz do greckiego herosa. Autor wspomina też o twórcy mitu bitwy pod Wizną Zygmuncie Kosztyle założycielu Muzeum Wojska w Białymstoku. Czy w takim razie cała legenda ma nieciekawe tło? Osobiście wiele razy wracałem do artykułu, nie dawał mi on spokoju i zamącił nieźle w głowie. Jak dziś spojrzę na Wizno ? Na pewno bardziej krytycznie. Autor gra z czytelnikiem i skłania go do myślenia polecam , każdemu, kto chce drążyć temat :)
Focus Historia ekstra nr 4/2013 cena 9,99PLN
do kupienia w salonach prasowych Empik i kioskach z prasa
niedziela, 25 sierpnia 2013
Święto Policji...
Jakoś najpierw nie było czasu bo to i remont i przygotowania do wyjazdu na urlop a potem? potem poprostu wylecialo mi z glowy ,że mam kilka fotografi z Święta Policji .Zielonogórska KMP otrzymała sztandar. Były pokazy orkiestry i oczywiście żużlowcy no i maskotka tygrysek LUPO
A dziś znalazłem chwilkę i proszę tak to wyglądało =)
A dziś znalazłem chwilkę i proszę tak to wyglądało =)
tygrysek maskotka zielonogórskiej Policji=) |
pokazy pasjonatów wojska i wszelkiej broni |
atrakcja =) |
parada orkiestry |
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Wojenne błyskawiczne dziewczyny.
Czy kobiety i wojna to dobre
połączenie? W literaturze wojennej płeć piękna gra raczej
epizodyczne role , tym razem przedstawię dość ciekawa powieść
Hansa Hellmuta Kirsta pod tytułem „Błyskawiczne dziewczyny”.
Autor na kanwie prawdziwych wydarzeń zbudował historie pokazującą
, że w faszystowskich Niemczech „dobra maszyna wojenną” mógł
być nie tylko blond włosy i niebieskooki młodzieniec w książce
takimi osobami są kapral i sierżant. Idealna machina wojenna ma
swoje czarne konie, które chcą przede wszystkim przetrwać .
Autor słynie z dość ciętego języka
, opisy występują rzadko mimo to nie mamy problemów z wizualizacją
wydarzeń i postaci. Autor powstrzymuje się od wygłaszania swoich
własnych opinii.
Jednak wyczuwalny jest jego stosunek do
pewnych spraw opisanych w powieści.
W książce występuje narracja
trzecioosobowa, trudno stwierdzić czy narrator jest wszechwiedzący
ponieważ nie przedstawia nam myśli i odczuć bohaterów. Czytając
tą książkę czujemy się komfortowo ponieważ nie musimy co chwilę
sięgać do słowników, atlasów czy encyklopedii. Powieść jest
tak skomponowana , że dla osoby mającej nikłe pojęcie na temat
Drugiej Wojny Światowej jest zrozumiałą.
Czytając wiele pozycji o tematyce
wojennej nie raz byłem zmuszony sięgać do przypisów czy też do
innych źródeł ponieważ wielu autorom wydaje się ,że czytelnik
ma w danym temacie tak samo dużą wiedzę jak sam autor.
Jak skończy się ta gra ,jak poradzą
sobie po wojnie , oraz kim są „błyskawiczne dziewczyny”?
Zapraszam do przeczytania tej książki.
Tytuł „Błyskawiczne dziewczyny”
Rok wydania 1990 Warszawa
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony
Narodowej
autor Hans Hellmut Kirst
przełożył Stanisław Marciniak
wtorek, 4 czerwca 2013
Czego nie wiedziałem a przeczytałem=)
„Ulicą sunęły czechosłowackie
czołgi . Zeskakiwali z nich żołnierze z karabinami w dłoniach”
kiedy w czerwcowym numerze miesięcznika Newsweek Historia
przeczytałem te słowa od razu wiedziałem ,że to kawałek nie do
końca poznanej historii II Wojny Światowej.
Z artykułu Mariusza Nowika „Wojna
polsko-czeska” dowiedziałem się o konflikcie jaki miał miejsce
na granicy polsko-czechosłowackie 10 czerwca 1945 rok.
Auror pozwala nam poznać kulisy owego
konfliktu. Jak wszystko w historii tak i ten konflikt mogący
doprowadzić do wojny polsko -czeskiej był wynikiem szeregu błędów
popełnionych przez ludzi.
Jak powszechnie wiadomo zaraz po
zakończeniu II Wojny Światowej Rosjanie rozlokowali w
miejscowościach przygranicznych swoje komendantury. W omawianym
przypadku Komendanci Wojskowi miast przygranicznych po obu stronach
byli żołnierzami 4Frontu Ukraińskiego.
Bez ich wiedzy nie mogła odbyć się
żadna akcja militarna.
Co wydarzyło się podczas kolacji
generała Andrieja Jermolenko z czeskim generałem Ludwikiem Svobodą
? Jaki wpływ na konflikt na pograniczu miała błędnie narysowana
mapa ? To pytania na , które odpowiedzi należy szukać w artykule.
Warto również dowiedzieć się o
decyzji jaką podjął marszałek Rola-Żymierski i o jej wpływie na
dalsze losy konfliktu .
Uchylę rąbka tajemnicy i powiem ,ze
za blednę decyzje ukarano zarówno pułkownika Jepifanowa jak i
komendanta Raciborza podpułkownika Niedorjezowa , którzy byli
odpowiedzialni za zamieszanie mogące doprowadzić do groźnego w
skutkach konfliktu.
Jaka to była kara i czy adekwatna do
winy...
Warto dodać ,że ostateczny kształt
granicy polsko-czechoslowackiej ustalono dopiero w czerwcu 1958 roku.
Nadmieniam ,że do artykułu dołączone
jest kalendarium działań przygranicznych z omawianego okresu i
mapka sytuacyjna.
Zawiera też kilka fotografii
związanych z poruszanym w nim tematem.
Autor korzystał z: Piotr Pałys
„Czechosłowackie roszczenia graniczne wobec Polski 1945-1947”
wyd. 2007 roku
Zachęcam do przeczytania czerwcowego
numeru Newsweek Historia oprócz wymienionego artykułu jest w nim
jeszcze wiele godnych przeczytania pozycji
środa, 15 maja 2013
„Noc długich noży” powieść Hansa Helmuta Kirsta kryminał nie tylko dla lubiących wojenne historie.
Czasami powracam do już przeczytanych
powieści mojego ulubionego autora Hansa Helmuta Kirsta ostatnio na
nowo odkryłem powieść tego autora „Noc długich noży”.
Hans Helmut Kirst urodził się w 1914 roku w Prusach Wschodnich . Jego powieści przepełnione są poczuciem winy za obłęd faszyzmu charakterystycznej dla dużej rzeszy narodu niemieckiego. Czytać jego powieści to tak jakby oglądać odbicie III Rzeszy w krzywym zwierciadle historii.. Kirst napisał ponad 50 powieści Jestem w posiadaniu około połowy z nich.
„ Noc długich noży” to opowieść o zbrodni popełnionej w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku we włoskiej miejscowości Lugano. Odnaleziono tam ciało mężczyzny zabitego z broni dużego , nietypowego kalibru. W trakcie śledztwa policja ustaliła,że broń najprawdopodobniej została wyprodukowana przez wybitnego konstruktora w latach 1933/34 na zamówienie nieznane elitarnej grupy SS.
Grupa ta była podejrzewana w latach
trzydziestych XX wieku o dokonywanie zabójstw na zlecenie
dygnitarzy III Rzeszy. Między innymi dokonała zabójstwa w
Marsylii szefa służby bezpieczeństwa Francji, podejrzewano, iż
przy użyciu tej samej broni dokonano zamachu na radiostacje w
Gliwicach. O innych zbrodniach do których użyto owej broni
dowiedzieć można się z kart książki. Książka daje nam
precyzyjny obraz metod szkolenia i rytuałów członków owej
elitarnej grupy. Czytelnik może np. poznać teks przysięgi i
miejsce jej składania oraz wiele innych ciekawych aspektów życia
SS-manów od dnia wstąpienia do organizacji po klęskę III Rzeszy
a nawet działalność podziemną w czasach powojennych.
W trakcie czytania powieści obserwujemy się jak przebiegało śledztwo pod kierunkiem Luigiego Felliniego w latach sześćdziesiątych i czego dowiadywał się od kapitana Sokotta.
Zaś odpowiedzi na pytania kim był zamordowany mężczyzna, kto go zamordował, z jakiego powodu i jaki to ma związek z formacją SS otrzymamy dopiero w ostatni rozdziale powieści.
Książka warta jest polecenia ,
pełno w niej zaskakujących zwrotów akcji. Napisana jest
przystępnym językiem łatwo się ją czyta .
Polecam ją zarówno miłośnikom powieści kryminalnych jak i miłośnikom historii drugiej wojny światowej
Tytuł:„Noc długich noży”
autor Hans Helmut Kirst
przetłumaczył Karol Czejarek
Wydana 1992 roku przez Agencję Praw
Autorskich i Wydawnictwo INTERART Warszawa
piątek, 10 maja 2013
Targi i kiermasze
W dzisiejszych czasach mimo iż wydaje
się wiele książek, to nie są one aż tak tanie jak by się
wydawało, na przeciętną publikację trzeba wydać od 25 do 50 zł.
A co dopiero jeżeli to ma być książka naukowa?
Gdzie więc można szukać książek?
Biblioteki , owszem, ale nie każdy czuje się komfortowo z książką
za której uszkodzenie musi zapłacić i może ją mieć tylko na
chwilę. W takiej sytuacji warto zacząć odwiedzać antykwariaty czy
wszelkiej maści targi, gdzie można kupić tańsze książki z
„drugiej ręki”.
Ostatnio córka przywiozła mi córka
ze Szczecina kilka książek, które jak się okazało były za
symboliczną złotówkę do kupienia na Dworcu Głównym.
Stowarzyszenie Bibliotek Polskich zorganizowało jednodniowy
kiermasz. Trochę tendencyjne, trochę z myszką, ale książki ,
które dostałem dostarczają ciekawych informacji, a pochodzą one z
lat 60- 70'. Oprócz nowych informacji w książkach można znaleźć
wiele śladów o ich poprzednich właścicieli czy jak w przypadku
„Najkrótszej Historii II Wojny Światowej” właścicielki, w
tej książce znalazłem paragon z lat 80' z którego wynika, że
pani sprawiła sobię spódnicę za 19450 zł w sklepie WPHW Gallux,
a płaciła za nią w kasie numer 4. Paragon zapewne służył za
zakładkę. Z książki również możemy dowiedzieć się , które
fragmenty były ważniejsze dla dawnych właścicieli, w mojej są
pewne fragmenty podkreślane ołówkiem.
Warto szukać ciekawych publikacji na
takich targach i oprócz książek poznawać także różne małe
ludzkie historie. Gdy tylko skończę „Najkrótszą Historię II
Wojny Światowej” podzielę się
wrażeniami.
wrażeniami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)