piątek, 27 września 2013

"Od Stecówki do Łaby"

W czasie targów książki na dworcu głównym w Szczecinie córka kupiła mi za złotówkę książkę
pt. "Od Stecówki do Łaby". Autorem jest uczestnik walk 10 pułku piechoty Stefan Ways, na początku publikacji znajduje się przedmowa gen. bryg. Józefa Urbanowicza. 
Książka ukazuje klimat z jakim formował się 10 pułk piechoty Wojska Polskiego. To mały wycinek z historii widziany oczyma autora, wówczas podporucznika Wojska Polskiego, akacja rozpoczyna się wiosną 1944 roku we wsi Stecówka na Ukrainie. Do tej jednostki poborowi przybywali z zachodniej Ukrainy, gdzie znajdowało się dużo skupisko ludności polskiej.
Zmobilizowani byli przez radzieckie "wojennokomitety " Zgłaszali się tez ochotnicy całymi rodzinami, z mężem szła żona oraz ojciec z małoletnim synem. Na tym terenie ludność ukraińska nie zawsze była pozytywnie nastawiona do Polaków jak i Wojska Polskiego, pułk był również nękany przez bandy UPA. Podczas formowania pułku z uwagi na straty w kampanii wrześniowej jak i wyjście armii generała Andersa kadrę dowódczą stanowili oficerowie radzieccy pochodzenia polskiego oraz oficerowie i podoficerowie z kampanii wrześniowej.
W książce są wzmianki o stosunkach polskiego podziemia do żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego po wejściu na tereny polskie.  W dalszej części książki znajdujemy opisy walk o Warszawę, na Wale Pomorskim i zdobycie Kołobrzegu oraz forsowaniu Odry , nie zapominając o udziale w tych walkach kompanii karnych. Po demobilizacji pułku zmieniał się stan osobowy i został on przemianowany na samodzielny zmotoryzowany Pułk KBW. Po epilogu znajduje się pełna obsada personalna na stanowiskach dowódczych i sztabowych opisywanego pułku oraz lista odznaczonych żołnierzy i poległych wraz z datami i miejscami.
Ponadto w książce znajdują się zdjęcia zrobione podczas rożnych uroczystości  i wydarzeń między innymi z "zaślubin z morzem" oraz kopie map sztabowych z różnych potyczek.
Książka została wydana w roku 1962 czyli w okresie niesprzyjającym tego typu publikacją i panującej cenzurze, mimo to autorowi udało się przemycić wiele informacji, który w ówczasnych latach na ogół bywały przemilczany lub spychane na dalszy plan. Polecam, warto ją przeczytać i dołączyć do domowej biblioteczki. 

sobota, 14 września 2013

Militarna strona korowodu....

Jak co roku uwieńczeniem święta wina był korowód winobraniowy. Nie zabrakło Bachusa i winiarzy , dzieci, przebierańców wszelkiej maści. Jednak ja szczególną uwagę zwróciłem na żołnierzy i ich "maszyny".
Ot takie przypomnienie lat spędzonych w zasadniczej służbie wojskowej. Za moich czasów mawiało się ,że chłopak staje się mężczyzna dopiero po odbyciu zasadniczej służby wojskowej. Może to jest w tym ziarno prawdy bo gdzie jak gdzie ale w wojsku człowiek uczył się samodzielności w tempie błyskawicznym.Po pożegnaniu z rodzina i kolegami często zakrapianym alkoholem, łzami mamy i dziewczyny jak kto takowa posiadał człowiek witał się z gościnnymi progami jednostki wojskowej. Trzeba było jeszcze rozstać się z długimi włosami i cywilnymi ciuchami wtedy modne były spodnie "dzwony" takie z szerokimi nogawkami .
Kto nie pamięta sprzątania rejonów , kto nie wie co to niezbędnik , który ginął w niewyjaśnionych okolicznościach zawsze "kotom" . Kot dla tych co to w wojsku nie byli to młody żołnierz i w przeciwieństwie do tych zwierząt wcale nie był traktowany ulgowo można by rzec ,że bywał zagłaskiwany pod włos czyli zamęczany przez starszych kolegów. A te szałowe posiłki wszystko smakowało, o wybrzydzaniu w stylu to lubię a tego nie jadam zapominało się już po kilku dniach spędzonych na wojskowym wikcie.
 Pamiętam owijanie nóg onucami skarpetki można było nosić po tak zwanej "unitarce" czyli po półrocznej służbie.
Skarpety były na stanie ale kocisko musiało nauczyć się owijać kończyny dolne onucami dla ułatwienia objaśniam, iż onuce to kawałki materiału ale czy to była flanela czy co innego nie pamiętam.
W każdym razie mimo wszystko po latach łezka się w oku kręci na widok wojskowych mundurów. Ja swoje dwa lata odsłużyłem w wojskach chemicznych jako kierowca BRDM .
Oto kilka fotografii z przemarszu żołnierzy w dzisiejszym korowodzie .








niedziela, 1 września 2013

74 rocznica wybuchu II Wojny Światowej …


Wybrałem się z aparatem na uroczystości związane z 74 rocznica wybuchu II Wojny Światowej w Zielonej Gorze. Kiedy wybuchła wojna mój ojciec miał zaledwie rok a ja urodziłem się dwadzieścia parę lat później. Tematyką wojenną interesuję się można by rzec od zawsze ,czytam prawie wszystko o tych mrocznych wydarzeń co wpadnie mi w ręce. Jednak ciesze się ,że dane mi było urodzić się i żyć w czasach kiedy wojna w moim kraju to tylko straszliwe wspomnienie. Na świecie co rusz wybuchają konflikty zbrojne i niosą za sobą morze łez , zniszczeń i cierpienia.
Parady wojskowe są piękne ale życzę sobie i wszystkim ludziom na świecie by żołnierze tylko paradowali przy dźwiękach orkiestry a nie przelewali krwi na polu bitwy.