środa, 15 maja 2013

„Noc długich noży” powieść Hansa Helmuta Kirsta kryminał nie tylko dla lubiących wojenne historie.

Czasami powracam do już przeczytanych powieści mojego ulubionego autora Hansa Helmuta Kirsta ostatnio na nowo odkryłem powieść tego autora „Noc długich noży”.

  Hans Helmut Kirst urodził się w 1914 roku w Prusach Wschodnich . Jego powieści przepełnione są poczuciem winy za obłęd faszyzmu charakterystycznej dla dużej rzeszy narodu niemieckiego. Czytać jego powieści to tak jakby oglądać odbicie III Rzeszy w krzywym zwierciadle historii.. Kirst napisał ponad 50 powieści Jestem w posiadaniu około połowy z nich.


„ Noc długich noży” to opowieść o zbrodni popełnionej w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku we włoskiej miejscowości Lugano. Odnaleziono tam ciało mężczyzny zabitego z broni dużego , nietypowego kalibru. W trakcie śledztwa policja ustaliła,że broń najprawdopodobniej została wyprodukowana przez wybitnego konstruktora w latach 1933/34 na zamówienie nieznane elitarnej grupy SS.
Grupa ta była podejrzewana w latach trzydziestych XX wieku o dokonywanie zabójstw na zlecenie dygnitarzy III Rzeszy. Między innymi dokonała zabójstwa w Marsylii szefa służby bezpieczeństwa Francji, podejrzewano, iż przy użyciu tej samej broni dokonano zamachu na radiostacje w Gliwicach. O innych zbrodniach do których użyto owej broni dowiedzieć można się z kart książki. Książka daje nam precyzyjny obraz metod szkolenia i rytuałów członków owej elitarnej grupy. Czytelnik może np. poznać teks przysięgi i miejsce jej składania oraz wiele innych ciekawych aspektów życia SS-manów od dnia wstąpienia do organizacji po klęskę III Rzeszy a nawet działalność podziemną w czasach powojennych.

           W trakcie czytania powieści obserwujemy się jak przebiegało śledztwo pod kierunkiem Luigiego Felliniego w latach sześćdziesiątych i czego dowiadywał się od kapitana Sokotta.
Zaś odpowiedzi na pytania kim był zamordowany mężczyzna, kto go zamordował, z jakiego powodu i jaki to ma związek z formacją SS otrzymamy dopiero w ostatni rozdziale powieści.
Książka warta jest polecenia , pełno w niej zaskakujących zwrotów akcji. Napisana jest przystępnym językiem łatwo się ją czyta .

Polecam ją zarówno miłośnikom powieści kryminalnych jak i miłośnikom historii drugiej wojny światowej


Tytuł:„Noc długich noży”
autor Hans Helmut Kirst
przetłumaczył Karol Czejarek
Wydana 1992 roku przez Agencję Praw Autorskich i Wydawnictwo INTERART Warszawa




piątek, 10 maja 2013

Targi i kiermasze

W dzisiejszych czasach mimo iż wydaje się wiele książek, to nie są one aż tak tanie jak by się wydawało, na przeciętną publikację trzeba wydać od 25 do 50 zł. A co dopiero jeżeli to ma być książka naukowa?
Gdzie więc można szukać książek? Biblioteki , owszem, ale nie każdy czuje się komfortowo z książką za której uszkodzenie musi zapłacić i może ją mieć tylko na chwilę. W takiej sytuacji warto zacząć odwiedzać antykwariaty czy wszelkiej maści targi, gdzie można kupić tańsze książki z „drugiej ręki”.
Ostatnio córka przywiozła mi córka ze Szczecina kilka książek, które jak się okazało były za symboliczną złotówkę do kupienia na Dworcu Głównym. Stowarzyszenie Bibliotek Polskich zorganizowało jednodniowy kiermasz. Trochę tendencyjne, trochę z myszką, ale książki , które dostałem dostarczają ciekawych informacji, a pochodzą one z lat 60- 70'. Oprócz nowych informacji w książkach można znaleźć wiele śladów o ich poprzednich właścicieli czy jak w przypadku „Najkrótszej Historii II Wojny Światowej” właścicielki, w tej książce znalazłem paragon z lat 80' z którego wynika, że pani sprawiła sobię spódnicę za 19450 zł w sklepie WPHW Gallux, a płaciła za nią w kasie numer 4. Paragon zapewne służył za zakładkę. Z książki również możemy dowiedzieć się , które fragmenty były ważniejsze dla dawnych właścicieli, w mojej są pewne fragmenty podkreślane ołówkiem.
Warto szukać ciekawych publikacji na takich targach i oprócz książek poznawać także różne małe ludzkie historie. Gdy tylko skończę „Najkrótszą Historię II Wojny Światowej” podzielę się
wrażeniami.




wtorek, 7 maja 2013

Na sygnał zielonej rakiety



Książka „Na sygnał zielonej rakiety” z serii „Tygrysek” został wydany w roku 1977 pod ewidencją nr 6/77. Autorem publikacji jest Ryszard Zgórecki, wydawcą jest Ministerstwo Obrony Narodowej.
Książka zawiera opisy walk o wyzwolenie Warszawy w dniach 16/17.01.1944r ze szczególnym zwróceniem uwagi na trudności ze zdobyciem mocno ufortyfikowanej przez Niemców cytadeli oraz udziału w nich wziętego do niewoli radzieckiego skoczka spadochronowego – zwiadowcy podejrzewanego przez polskich żołnierzy o to, że jest ukraińskim faszystą lub niemieckim prowokatorem.
Kiedy jednak wyjaśniło się ,że jest on radzieckim zwiadowcą okazał niezwykle się pomocny . Pokazał wśród ruin Warszawy nacierającym oddziałom polskim możliwości obejścia wrogich umocnień.
Autor po latach ustalił, że Rosjanie w tym czasie dokonali trzech zrzutów skoczków , o których Polacy nic nie wiedzieli. Który z nich wylądował w Warszawie i dopomógł polskim oddziałom tego nie zdołał ustalić. Skoczek- zwiadowca po akcji oddalił się i ślad po nim zaginął.
Cytując autora „Może nie wszystko było dokładnie tak. Może z pamięci uleciały niektóre nazwiska do innych zakradł się błąd. Po przeszło trzydziestu latach trudno wygrzebywać detale, zwłaszcza gdy z dokumentów zostały szczepy.”

Być może książka jest odrobinę tendencyjna ale z historią tak już jest ,że często jej interpretacja zależna jest od tego kto i kiedy ja opowiada.
Po przeczytaniu tej pozycji można uświadomić sobie jak wielki był trud i waleczność polskiego żołnierza bez względu na, którym walczył froncie.

Publikacja dostępna w antykwariatach lub na wyprzedażach. 




Mój egzemplarz kupiony został w ramach akcji Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich „Kiermasz Książka za 1 zł. „ .
Polecam.


poniedziałek, 6 maja 2013

Warto przeczytać w maju=)




Ostatnio kupując w kiosku „RUCH”prasę codzienną zauważyłem na ladzie czasopismo Newsweek Historia nr 5/2013 cena 8,90zł i po przejrzeniu zawartości zaintrygował mnie artykuł autorstwa Jacka Pawlickiego „Afrykańskie obozy śmierci”oraz zdjęcie transportu kolejowego z podpisem”ZANIM NIEMCY POSTANOWILI WYMORDOWAĆ EUROPEJSKICH ŻYDÓW A Z PODBITYCH NARODÓW UCZYNIĆ NIEWOLNIKÓW ICH OJCOWIE I DZIADOWIE PRZEĆWICZYLI ZAGŁADĘ NA POŁUDNIU AFRYKI'”







Z artykułu można dowiedzieć się, że Niemcy tworzyli obozy koncentracyjne już w1907r wykorzystując ideę obozów wymyśloną kilka lat wcześniej przez Anglików. Wykorzystywali więźniów do pracy niewolniczej,przeprowadzali na nich eksperymenty medyczne starając się m .in. udowodnić wyższość rasy białej nad czarną.




Zachęcam do przeczytania artykułu wszystkich , którzy chcą wiedzieć więcej o mrocznych tajemnicach ubiegłego stulecia.

czwartek, 2 maja 2013

Krótko o znaczkach

Każdy mały chłopiec w okresie podstawówki musi mieć swojego idola. Dla mnie taką osobą był mój ojciec chrzestny zwany w naszej rodzinie z racji swego zawodu „wujkiem piekarzem” . To on wprowadził mnie w świat znaczków i pokazał, że filatelistyka nie musi być nudna. Nauczył mnie jak zdobywać znaczki tj. pokazał mi metodę znaną zapewne każdemu dziecku a mianowicie odgrzewanie znaczków nad parą z czajnika. Cieszyłem się bardzo , ponieważ wśród moich rówieśników takie hobby było bardzo modne.
Często porównywaliśmy swoje zbiory i wymienialiśmy się znaczkami. Tak zwane bloczki filatelistyczne kupowaliśmy w kioskach „Ruch”, taki bloczek zawierała , po 50 do 100 znaczków, ale zdarzały się także tak zwane „kancery” , co nam młodocianym filatelistą nie robiło większej różnicy, ponieważ liczyło się to czy nasz „zdobycz” jest po prostu ładna. :) Ostatnio po sięgnięciu do dawnej kolekcji, postanowiłem je na nowo uporządkować tematycznie. Wśród ptaków, roślin i obrazów znalazłem te, które nieodłącznie wiążą się z moją pasją i oczywiście tematyką bloga, a mianowicie te związane z militariami i kosmosem. Z góry przepraszam wszystkich prawdziwych filatelistów, za mój „amatora filatelisty” sposób przechowywania tych ,małych dzieł sztuki, ale moja kolekcja nie jest zbiorem o dużej wartości finansowej, ale sentymentalnej.
Warto zaszczepiać w dziecku wszelkie pasje, by potem po latach mogło tak jak ja z łezką w oku cieszyć się czymś co zdobywało przed laty i wspominać dobre chwile, gdzie problemem nie były ani rachunki, ani finanse, czy też byt, a to czy na znaczku jest ładny obrazek i czy kolega z bloku obok wymieni się bym mógł mieć całą serię :) 





Mundur to mundur...

Mundur sprawia, że wzrasta w nas facetach poczucie odpowiedzialności i duma z bycia mężczyzną.
Niestety kobiety i tu nie dają za wygraną  ale co tam ...
Kila fotografii z mojej wizyty w Państwowej Straży Pożarnej w Zielonej Górze.

















środa, 1 maja 2013

WIEKIE PORAŻKI MILITARNE Jak pogoda wpłynęła na losy wojny

Z okazji imienin rodzina wiedząc o mojej pasji podarowała mi ciekawą książkę pt.”Wielkie Porażki militarne”. Chciał bym napisać parę słów o wspomnianej książce. Jest to reportaż , a nawet pokusił bym się o nazwanie tego rozprawą naukową. Autor opisuje wpływ pogody  (a w szczególności błota) na toczące się wojny na różnych kontynentach w czasie I i II wojny światowej, wojny w Wietnamie i Korei oraz wzmianka o Afganistanie. Błoto utrudniało lub uniemożliwiało, przeprowadzenie akcji bojowych (natarć lub potyczek) , ta na co dzień uciążliwa i mało znacząca rzecz zmieniła bieg wielu ważnych bitew.

W książce opisane są próby radzenia sobie z tym problemem, raz mniej lub bardziej udane. Osobiście jestem pod wrażeniem. Szczególnie spodobał mi się rozdział 7 pt. 'Błoto a zdrowie”. Ten fragment ukazuje jak wielkie zniszczenia ma zjawisko, które moglibyśmy dziś określić trochę z kpiną zmorą drogowców. Autor mówi o wielu ofiarach utopionych oraz o chorobach przenoszonych „drogą błotną”

Autorem jest doktor nauk historycznych C. E. Wood, który po raz pierwszy przedstawia w literaturze militarnej wpływ błota na przebieg bitew i kampanii wojennych. Rzeczy na pozór błahej , ale jak się okazuje mogącej zmienić bieg historii. Jest to dość nowatorska publikacja, ponieważ wcześniej mało kto analizował wpływ takich czynników na działania zbrojne. Dla mnie osoby od lat interesującej się takimi tematami była to również nowość. Książkę przeczytałem z przyjemnością, ale nie jest to publikacja łatwa i często musiałem wracać i analizować pewne fragmenty. Komfort czytania zapewniała mi także forma wydania, a mianowicie miękka oprawa oraz przejrzyste zdjęcia i zamieszczone w dodatku tabele. Jeżeli ktoś jest zainteresowany pogłębianiem wiedzy autor zostawia nam drogowskaz w postaci wielu źródeł i przypisów.

Książka jest ciekawa i warta przeczytania, wnosi dużo nowego i wzbogaca wiedzę. Dla każdego pasjonata to ciekawa zdobycz i warto na nią polować zarówno w księgarniach tych konwencjonalnych jak i internetowych. W skali od 1 do 10 przyznaję 7 i odsyłam do publikacji.


Książkę przełożył z angielskiego Maciej Kowasz
Wydawnictwo : BELLONA Warszawa
cena 25 zł