niedziela, 6 lipca 2014

Moja przygoda z okrętem podwodnym


Ostatnio w ramach "wizyty kontrolnej" u mojego dużego dziecka w Szczecinie trafiłem na cykliczną imprezę szczecińską czyli Dni Morza. klimaty marynistyczne i nieodgadniona prawie morska pogoda to nie jedyne rzeczy, jakie napotkałem w czasie tego krótkiego wypadu. Przy bulwarach i Wałach Chrobrego w ramach atrakcji można było zwiedzać niektóre jednostki pływające, dla większości turystów najbardziej kuszący był gdyński Dar Młodzieży, jednak dla mnie atrakcyjniejsza była łódź podwodna "ORP Kondor". Kiedyś uraczyłem siebie i swoją rodzinę (średnio byli zachwyceni) filmem pt. Okręt (Das Bot). Powstał on w roku 1981 i opowiada o losach załogi jednego z niemieckich U-botów. Nakręcono go jeszcze w RFN. Zastanawiało mnie jak musi wyglądać życie na takim okręcie, czy nie wybuchają spory z powodu małej przestrzeni życiowej i strachu o dalsze losy. Ciekawiło mnie także jak poradzono sobie z zagospodarowaniem obszarów służących do normalnego życia jednym słowo co ze stołówką , spaniem i toaletą. W zeszłe wakacje miałem okazje być na takim okręcie. Był to okręt radziecki, nie miałem wtedy aparatu, ale nasuwa mi się jedno słowo "ciasnota". Nie wyobrażam sobie służyć na czymś takim. Okręt spotkany w Szczecinie to nowocześniejsza jednostka. Wcześniej pływał on pod banderą norweską, a skonstruowano go w Niemczech. W październiku 2003 roku został on przekazany do Polski. W roku 2008 rozpoczął służbę w czasie operacji "Active Endeavour" na Morzu Śródziemnym. W czasie tej operacji jego zadaniem było między innymi patrolowanie akwenów wodnych oraz rozpoznawanie jednostek nawodnych. W roku 2009, a dokładnie w ostatni dzień marca zakończył on swój udział w tejże operacji i uległ modernizacji w Turcji. Do Gdyni powrócił 15 czerwca 2009. Byłem w szoku, gdy dowiedziałem się, że załoga liczy aż 26 osób i pracują oni w systemie trzech zmian. Na zmianę śpią, czuwają i mają wachty. Dla mnie stanowił on największą atrakcję tegorocznych Dni Morza. Postanowiłem zachować na fotografiach chwile spędzone na tym okręcie.












Wyrzutnia torped






Po jednostce podwodnej przyszedł czas na jednostkę nawodną. Moim celem był "Xawery Czernicki" Jest to dzieło w stu procentach polskie. To my stworzyliśmy takie cudo. Pierwotnie miał trafić do Związku Radzieckiego, ale jak to bywa gdy w grę wchodzą duże sumy transakcja nie doszła do skutku z powodu nie wywiązania się z płatności przez ZSRR. Jego zadaniem jest obrona przeciw minowa.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz