Kiedy byłem w wojsku to
pamiętam co pewien czas na każdą kompanie przypadały tzw. służby
dyżurne a wśród nich „służba na kuchni”. Jako młody
żołnierz nie przepadałem za nią. Młode wojsko zawsze ma
przechlapane ale już w drugim roku służby doceniłem korzyści z
tego płynące czyli pełen brzuch=))
Nawet nie myślałem ,że po latach
gotowanie stanie się moją nową pasją no może jeszcze nie jestem
mistrzem patelni ale wszystko przede mną. Moim bliskim bardzo
przypadła do gustu moja nowa pasja. Kupują mi na prawie każdą
okazję dwie książki jedną o historii drugiej wojny światowej a
drugą o gotowaniu. Mam całkiem sporą biblioteczkę. Dziś opowiem
o „Pomorskiej książce kucharskiej” autorstwa Grażyny
Zareby-Szuba. Książka to zbiór starych przepisów kucharskich z
Pomorza . Można tu znaleźć stare przepisy na prawie zapomniane
dziś potrawy np. na faszerowane ogórki,ciasteczka ze skwarkami ,
kaczkę duszona na brązowo z sosem kasztanowym, masło rakowe czy
szarlotkę na czarnym chlebie.
Przepisy przetłumaczyła z j.
niemieckiego Dagmara Baumert
W książce wykorzystano archiwalne
fotografie pochodzące z książki „Bilder aus Pommern” z
1926roku.
Przepisy zaczerpnięto między innymi z
oryginalnych książek kucharskich znajdujących się w zbiorach muzeum
w Stargardzie.
Wyczytałem ,że za czasów Fryderyka II kiedy osuszono bagna menu mieszkańców okolic Szczecina uległo zmianie . Zamiast ryb zaczęto spożywać więcej produktów zbożowych i dziczyzny. Może to dziś wydawać się dziwne ale nie gardzono potrawami z wron, łabędzi czy orłów. Bociana nie jedzono bo zabicie bociana przynosi pecha tak przynajmniej sądzono .W książce jest wiele ciekawostek nie tylko kulinarnych.
Wyczytałem ,że za czasów Fryderyka II kiedy osuszono bagna menu mieszkańców okolic Szczecina uległo zmianie . Zamiast ryb zaczęto spożywać więcej produktów zbożowych i dziczyzny. Może to dziś wydawać się dziwne ale nie gardzono potrawami z wron, łabędzi czy orłów. Bociana nie jedzono bo zabicie bociana przynosi pecha tak przynajmniej sądzono .W książce jest wiele ciekawostek nie tylko kulinarnych.
Książka jest w twardej oprawie .
Staroświecki charakter „przepiśnika” podkreśla beżowo-
kremowa kolorystyka. Na końcu książki jest miejsce na notatki
własne .
Korzystając z sezonu na szparagi
postanowiłem wypróbować przepis z książki na „Szparagi w sosie
jajecznym”. Co do szparagów może ciut za miękkie wyszły ale
zjadliwe=)) Zresztą moja córka właśnie podesłała mi materiały
jak zrobić to właściwie , pewnie jak przyjedzie do domu podszkoli
mnie w gotowaniu szparagów. Gotowałem je po raz pierwszy w życiu
ale nie ostatni.
Za to sos wyszedł mi znakomity, niewiele
składników, dość szybkie wykonanie . Od siebie dodałem
odrobinkę ostrej papryczki .
powiem ,że pyszne=)
OdpowiedzUsuńTeraz jest najlepszy czas na szparagi a książka warta polecenia...
OdpowiedzUsuń